Cena nabycia nie jest już wyłącznym kryterium rozstrzygania przetargów, a zamawiający będzie mógł wymagać od wykonawcy zatrudniania na podstawie umowy o pracę. Wszystko dzięki nowelizacji ustawy Pzp, która weszła w życie 19 października 2014 roku. Zmiany, jakie uchwalono to niewątpliwie ważny krok, aby dokonać skutecznej naprawy rynku pracy. Należy jednak pamiętać, że sama nowelizacja nie wystarczy, by w obszarze zamówień publicznych wybierać rzeczywiście najlepszą ofertę.
Marek Kowalski, fot. Piotr Waniorek
W głośnym przetargu na budowę dwóch odcinków A2 chińskie konsorcjum Covec zaoferowało realizację zlecenia o połowę taniej niż zakładał kosztorys GDDKiA. Propozycja została przyjęta – z uwagi na panujący wówczas dyktat najniższej ceny – i to mimo istotnego ryzyka w kluczowym dla Polski momencie, bo autostrada miała stanowić kluczowy węzeł komunikacyjny podczas Euro 2012. Na rok przed wydarzeniem Covec zaprzestało jednak regulować swoje zobowiązania wobec podwykonawców, co finalnie zakończyło się zerwaniem umowy przez Generalną Dyrekcję.
Zasadnicze analogie do tej sytuacji widoczne są również w ostatnich tygodniach i niestety także dotyczą spraw najważniejszych dla naszego kraju. Mam na myśli system informatyczny, który został wybrany do podliczania wyników głosowania minionych wyborów samorządowych. Opieranie się na źle dobranych kryteriach, wśród których dominowała cena, również w tym wypadku całkowicie zawiodło, a negatywne skutki budżet państwa będzie odczuwać jeszcze bardzo długo. Nie chodzi tu bowiem o samą wadliwość systemu, ale także o gigantyczne koszty dodatkowe związane z koniecznością organizacji nowego konkursu ofert oraz ewentualnego odpłatnego outsourcingu rozwiązania, który zastąpi dotychczasowe – przynajmniej do momentu rozstrzygnięcia kolejnego przetargu.
Nową ustawę można niewątpliwie uznać za „światełko w tunelu”, która w silnym stopniu ograniczy wyżej przytoczone praktyki. Nie liczmy jednak na to, że rozwiąże ona problem całkowicie – potrzeba dużo więcej, bo same zmiany w przepisach nie wystarczą. Przede wszystkim należy zrozumieć, że sama Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia musi być konstruowana tak, aby na jej podstawie możliwe było wybranie najkorzystniejszej, a nie najtańszej oferty. Niestety nadal często zdarza się, że zamawiający przygotowuje SIWZ tak, aby tylko pozornie nie poddawać się dyktatowi najniższej ceny. W rzeczywistości dokument skonstruowany jest jednak tak, że czynnik cenowy nadal dominuje nad pozostałymi, a jakość wykonania, rzetelność działań czy zapewnie długoletniej niezawodności produktu lub usługi nadal odstawiane są na boczny tor i tak naprawdę nie mają większego wpływu na wybór tej czy innej oferty. Nie o to chodziło Ustawodawcy – zasadniczym celem nowelizacji było właśnie unikanie tego typu praktyk!
Co należy więc zrobić, aby pomóc zamawiającemu w podjęciu właściwej decyzji? Zdecydowanie konieczne jest opracowanie dobrych praktyk, które zebrałyby wszystkie najistotniejsze wzorce postępowania, jakie powinny zostać zastosowane podczas rozstrzygnięć zapytań ofertowych. Chodzi o precyzyjne określenie sposobu oceny poszczególnych kryteriów – zarówno tych ilościowych (takich, jak cena), jak i jakościowych (doświadczenie potencjalnego wykonawcy, możliwości technologiczne) oraz zebranie ich w zestaw wzorów dokumentacyjnych, zatwierdzonych przez Urząd Zamówień Publicznych.
Prace nad ustawą za nami, jednak praca nad zgodnym z założeniami stosowaniem znowelizowanych przepisów musi trwać nadal. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zapobiec niekorzystnym społecznie i bardzo kosztownym pomyłkom, co w obliczu konieczności dalszej naprawy nieefektywnego polskiego rynku pracy, uznać należy za priorytet wszystkich podmiotów funkcjonujących w sektorze zamówień publicznych.
Komentarz Marka Kowalskiego, eksperta Konfederacji Lewiatan
Długo oczekiwana nowelizacja ustawy Pzp – uchwalona przez sejm 29 sierpnia i podpisana przez prezydenta 17 września – ma zwiększyć prawdopodobieństwo wyboru najkorzystniejszej oferty w przetargach publicznych. Głównym celem reform jest uniknięcie sytuacji, w której zwycięzca konkursu ofert nie jest w stanie wypełnić założeń kontraktu. A takich przykładów niestety nie brakuje w najnowszej historii gospodarczej naszego kraju.W głośnym przetargu na budowę dwóch odcinków A2 chińskie konsorcjum Covec zaoferowało realizację zlecenia o połowę taniej niż zakładał kosztorys GDDKiA. Propozycja została przyjęta – z uwagi na panujący wówczas dyktat najniższej ceny – i to mimo istotnego ryzyka w kluczowym dla Polski momencie, bo autostrada miała stanowić kluczowy węzeł komunikacyjny podczas Euro 2012. Na rok przed wydarzeniem Covec zaprzestało jednak regulować swoje zobowiązania wobec podwykonawców, co finalnie zakończyło się zerwaniem umowy przez Generalną Dyrekcję.
REKLAMA:
Zasadnicze analogie do tej sytuacji widoczne są również w ostatnich tygodniach i niestety także dotyczą spraw najważniejszych dla naszego kraju. Mam na myśli system informatyczny, który został wybrany do podliczania wyników głosowania minionych wyborów samorządowych. Opieranie się na źle dobranych kryteriach, wśród których dominowała cena, również w tym wypadku całkowicie zawiodło, a negatywne skutki budżet państwa będzie odczuwać jeszcze bardzo długo. Nie chodzi tu bowiem o samą wadliwość systemu, ale także o gigantyczne koszty dodatkowe związane z koniecznością organizacji nowego konkursu ofert oraz ewentualnego odpłatnego outsourcingu rozwiązania, który zastąpi dotychczasowe – przynajmniej do momentu rozstrzygnięcia kolejnego przetargu.
Nową ustawę można niewątpliwie uznać za „światełko w tunelu”, która w silnym stopniu ograniczy wyżej przytoczone praktyki. Nie liczmy jednak na to, że rozwiąże ona problem całkowicie – potrzeba dużo więcej, bo same zmiany w przepisach nie wystarczą. Przede wszystkim należy zrozumieć, że sama Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia musi być konstruowana tak, aby na jej podstawie możliwe było wybranie najkorzystniejszej, a nie najtańszej oferty. Niestety nadal często zdarza się, że zamawiający przygotowuje SIWZ tak, aby tylko pozornie nie poddawać się dyktatowi najniższej ceny. W rzeczywistości dokument skonstruowany jest jednak tak, że czynnik cenowy nadal dominuje nad pozostałymi, a jakość wykonania, rzetelność działań czy zapewnie długoletniej niezawodności produktu lub usługi nadal odstawiane są na boczny tor i tak naprawdę nie mają większego wpływu na wybór tej czy innej oferty. Nie o to chodziło Ustawodawcy – zasadniczym celem nowelizacji było właśnie unikanie tego typu praktyk!
Co należy więc zrobić, aby pomóc zamawiającemu w podjęciu właściwej decyzji? Zdecydowanie konieczne jest opracowanie dobrych praktyk, które zebrałyby wszystkie najistotniejsze wzorce postępowania, jakie powinny zostać zastosowane podczas rozstrzygnięć zapytań ofertowych. Chodzi o precyzyjne określenie sposobu oceny poszczególnych kryteriów – zarówno tych ilościowych (takich, jak cena), jak i jakościowych (doświadczenie potencjalnego wykonawcy, możliwości technologiczne) oraz zebranie ich w zestaw wzorów dokumentacyjnych, zatwierdzonych przez Urząd Zamówień Publicznych.
Prace nad ustawą za nami, jednak praca nad zgodnym z założeniami stosowaniem znowelizowanych przepisów musi trwać nadal. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zapobiec niekorzystnym społecznie i bardzo kosztownym pomyłkom, co w obliczu konieczności dalszej naprawy nieefektywnego polskiego rynku pracy, uznać należy za priorytet wszystkich podmiotów funkcjonujących w sektorze zamówień publicznych.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Lewiatan