Jeden z największych producentów okien i drzwi w Czechach - Svet Oken - dyskredytuje jakość wyrobów z Polski.
Solą w oku nie tylko przedsiębiorców czeskich, ale też niemieckich czy francuskich są sukcesy eksportowe naszych producentów
Sprawa dotyczy Czech i polskiej stolarki, chociaż szowinistyczne wypowiedzi jednego z czeskich ministrów również całkiem niedawno dotyczyły polskiej żywności to i tak problem jest o wiele głębszy. Powróćmy jednak do naszej branży, do okien i drzwi, które między innymi do Czech eksportujemy, a eksportujemy od dobrych 10 lat. Niestety faktem jest, że kilka, kilkanaście polskich firm traktuje eksport również do Czech jak antidotum na sprzedaż dużego wolumenu okien, tylko po to, żeby sprzedać, trochę byle jak i za byle pieniądze, skoro w Polsce bywa różnie z koniunkturą – a kredyty cisną. Wydaje nam się jednak, że jest to już raczej zaszłość niż teraźniejszość, ale złe wrażenie pozostało i…trwa. Czy zastanawialiście się Państwo dlaczego tak czeskie firmy bronią się przed polskimi oknami i drzwiami, bez względu na to czy są to średniej jakości czy bardzo dobre okna made in Poland? Bronią się dlatego, że marża na oknach właśnie tam jest o 30-40% wyższa niż w Polsce i dlatego, że ich zyski maleją, a też zainwestowali w swoje fabryki. Walczą z naszymi firmami jak się da i gdzie się da, często na granicy prawa, a nawet łamiąc je – jednak czeskie urzędy pozostają obojętne na takie praktyki, dziwicie się Państwo? A swoją drogą warto może zadać pytanie co firma „Svet Oken” ma za systemy, co ma za szkło, co ma za okucia, co ma za uszczelki, co ma za maszyny, co ma za specjalistów, który wielkie i mniejsze polskie firmy nie mają. Chyba nic takiego, ale bronią swoich, a my?
My powinniśmy robić to samo albo jeszcze lepiej czyli dołożyć oliwy do ognia i jeszcze obniżyć ceny w tych regionach, w których „bohaterskie czeskie firmy” ośmieszają nas. Może warto byłoby poszukać ich odbiorców, ich dilerów i zaproponować najlepsze okna za najniższą cenę, która zwali ich z nóg, może zaczną szanować innych graczy na rynku europejskim, a może zbankrutują – trudno – takie życie. Kapitalizm nie zna litości i warto o tym wiedzieć i można jeszcze dodać, że po Beherovce też można mieć mdłości i czasami warto kupić coś swojskiego, tak dla lepszego samopoczucia.
Dobrze, że Związek Polskie Okna i Drzwi stara się coś w tej kwestii zrobić, ale chyba najskuteczniejsze są działania marketingowe na szeroką skalę, cena czyni cuda jak mówią niektórzy – w tym konkretnym przypadku nie ma takiej ceny, której nie warto byłoby zapłacić za szkalowanie, za prymitywny marketing, za kłamstwa – tak to wygląda z naszej perspektywy. Czechy nie są pępkiem Europy i muszą stosować się do reguł konkurencji w made in EU. Ten nie pierwszy występek można nazwać po imieniu - prymitywny proceder dyskredytowania polskich okien, polskich producentów, polskich montażystów i czeskich dystrybutorów naszych okien musi zostać zatrzymany. Jeżeli nie zrobimy tego tam, to inne kraju skopiują czeskie metody z jeszcze większą skutecznością, a my zostaniemy z ręką w nocniku.
Sprawa dotyczy Czech i polskiej stolarki, chociaż szowinistyczne wypowiedzi jednego z czeskich ministrów również całkiem niedawno dotyczyły polskiej żywności to i tak problem jest o wiele głębszy. Powróćmy jednak do naszej branży, do okien i drzwi, które między innymi do Czech eksportujemy, a eksportujemy od dobrych 10 lat. Niestety faktem jest, że kilka, kilkanaście polskich firm traktuje eksport również do Czech jak antidotum na sprzedaż dużego wolumenu okien, tylko po to, żeby sprzedać, trochę byle jak i za byle pieniądze, skoro w Polsce bywa różnie z koniunkturą – a kredyty cisną. Wydaje nam się jednak, że jest to już raczej zaszłość niż teraźniejszość, ale złe wrażenie pozostało i…trwa. Czy zastanawialiście się Państwo dlaczego tak czeskie firmy bronią się przed polskimi oknami i drzwiami, bez względu na to czy są to średniej jakości czy bardzo dobre okna made in Poland? Bronią się dlatego, że marża na oknach właśnie tam jest o 30-40% wyższa niż w Polsce i dlatego, że ich zyski maleją, a też zainwestowali w swoje fabryki. Walczą z naszymi firmami jak się da i gdzie się da, często na granicy prawa, a nawet łamiąc je – jednak czeskie urzędy pozostają obojętne na takie praktyki, dziwicie się Państwo? A swoją drogą warto może zadać pytanie co firma „Svet Oken” ma za systemy, co ma za szkło, co ma za okucia, co ma za uszczelki, co ma za maszyny, co ma za specjalistów, który wielkie i mniejsze polskie firmy nie mają. Chyba nic takiego, ale bronią swoich, a my?
REKLAMA:
My powinniśmy robić to samo albo jeszcze lepiej czyli dołożyć oliwy do ognia i jeszcze obniżyć ceny w tych regionach, w których „bohaterskie czeskie firmy” ośmieszają nas. Może warto byłoby poszukać ich odbiorców, ich dilerów i zaproponować najlepsze okna za najniższą cenę, która zwali ich z nóg, może zaczną szanować innych graczy na rynku europejskim, a może zbankrutują – trudno – takie życie. Kapitalizm nie zna litości i warto o tym wiedzieć i można jeszcze dodać, że po Beherovce też można mieć mdłości i czasami warto kupić coś swojskiego, tak dla lepszego samopoczucia.
Dobrze, że Związek Polskie Okna i Drzwi stara się coś w tej kwestii zrobić, ale chyba najskuteczniejsze są działania marketingowe na szeroką skalę, cena czyni cuda jak mówią niektórzy – w tym konkretnym przypadku nie ma takiej ceny, której nie warto byłoby zapłacić za szkalowanie, za prymitywny marketing, za kłamstwa – tak to wygląda z naszej perspektywy. Czechy nie są pępkiem Europy i muszą stosować się do reguł konkurencji w made in EU. Ten nie pierwszy występek można nazwać po imieniu - prymitywny proceder dyskredytowania polskich okien, polskich producentów, polskich montażystów i czeskich dystrybutorów naszych okien musi zostać zatrzymany. Jeżeli nie zrobimy tego tam, to inne kraju skopiują czeskie metody z jeszcze większą skutecznością, a my zostaniemy z ręką w nocniku.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: POiD