Lato to czas wyjazdów na działkę czy do domku letniskowego. Przeważnie korzystamy tam z wody z tzw. ujęć własnych. Wymaga ona najczęściej kompleksowego uzdatnienia, głównie ze względu na zbyt dużą zawartość związków żelaza i manganu. W przypadku takiej wody zwykłe filtry mogą nie wystarczyć.

Co z tym żelazem?
Największy problem z wodą ze studni to nadmiar żelaza. Jego duża ilość powoduje, że ciecz płynąca z naszych kranów ma rudawe zabarwienie, nieprzyjemny zapach i żelazisty posmak. Na armaturze kuchennej i łazienkowej osadzają się rude naloty, psuje się sprzęt AGD i instalacje sanitarne. Tkaniny prane w zażelazionej wodzie szybciej się niszczą. Niestety, aby ją uzdatnić, nie wystarczy zastosowanie filtra o działaniu odżelaziającym. – Po przefiltrowaniu 400-1000 litrów wody wkład odżelaziający straci swoją żywotność. W praktyce oznacza to, że co kilka dni trzeba będzie go wymieniać. Najlepszym rozwiązaniem w tym przypadku jest stacja uzdatniania wody, tzw. odżelaziacz. Jest to urządzenie, które przy pomocy indywidualnie dobranej konfiguracji złóż filtrujących usunie z wody nadmiar żelaza – wyjaśnia Zofia Czechowicz.REKLAMA:
Bakterie i spółka
Woda czerpana z własnych ujęć jest często narażona na skażenie bakteriami. Przyczyny mogą być różne i często nie mamy na nie wpływu – np. nasz sąsiad ma nieszczelne szambo lub woda pozyskiwana jest z terenów szczególnie zanieczyszczonych.
Woda, która nie pochodzi z wodociągów, może być także nadmiernie twarda. Jeśli jej twardość przekracza polską normę, najlepszym rozwiązaniem będzie zmiękczacz kompaktowy. Urządzenie takie pracuje niemal bezobsługowo, w celu regeneracji wystarczy raz w miesiącu wsypać do jego obudowy specjalne tabletki soli. Rzadziej spotykane problemy to obecność w wodzie siarkowodoru, zanieczyszczeń organicznych czy azotanów i azotynów. Również z nimi poradzimy sobie dzięki dużej stacji uzdatniania wody z odpowiednio dobranymi złożami.

REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: UST-M