Obowiązujące od początku 2025 roku nowe przepisy dotyczące podatku od nieruchomości, choć w dużej mierze odpowiadają na postulaty zgłaszane przez przedsiębiorców, to wciąż pozostawiają duże pole do interpretacji, co można uznać za budynek, a co za budowlę. To z kolei rodzi duże wątpliwości, co do wysokości podatku. – Oczekiwałbym, że Ministerstwo Finansów wysłucha postulatów dotyczących doprecyzowania przepisów i w najbliższym półroczu, może z początkiem kolejnego roku, wprowadzi kilka poprawek – podkreśla dr Adam Kałążny z Deloitte’a.
– Nowe zasady dotyczące podatku od nieruchomości, które obowiązują od początku 2025 roku, to istotne zmiany w zakresie tego, jak rozliczać podatek od nieruchomości. Do końca 2024 roku istotną rolę w zakresie ustalenia, co podlega podatkowi od nieruchomości, odgrywały przepisy prawa budowlanego. To się zmieniło – od początku tego roku mamy zupełnie nowe definicje, czym jest budynek i budowla, mamy załącznik, który dość szczegółowo określa zakres przedmiotowy podatku od nieruchomości – przypomina w rozmowie z agencją Newseria Paweł Banasik, partner i lider zespołu podatku od nieruchomości w Deloitte.
Nowelizacja przepisów o podatku od nieruchomości wprowadza jasne definicje budynku i budowli, które nie odwołują się już do prawa budowlanego. Zgodnie z nowymi przepisami budowlą jest obiekt wykonany (a nie jak dotychczas wzniesiony) z użyciem wyrobów budowlanych wymienionych w załączniku do ustawy. To również instalacje i urządzenia, jeżeli stanowią wraz z obiektem całość techniczno-użytkową. Budynkiem z kolei może być obiekt, który spełnia łącznie cztery warunki: został wzniesiony w wyniku robót budowlanych, jest trwale związany z gruntem, wydzielony z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych, posiada fundamenty i dach. Obiekt, który służy do przechowywania materiałów sypkich, ciekłych, gazowych lub w kawałkach, jeśli jego funkcja jest określana głównie przez pojemność, nie ma już statusu budynku (np. silosy czy elewatory).
– Korzyści wynikające z nowych zasad podatku od nieruchomości to jasno określona lista przedmiotu opodatkowania. Zawsze jest pewna skala szarości w tego typu zmianach, ale jest trochę inaczej określony zakres przedmiotowy opodatkowania. Nie mamy odwołania do prawa budowlanego, które jednak rządzi się innymi prawami, zatem jest większa szansa, że nowe regulacje będą bardziej przejrzyste – tłumaczył lider zespołu podatku od nieruchomości w Deloitte podczas IX edycji Kongresu Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan.
Nowelizacja to odpowiedź na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2023 roku, który uznał za niezgodne z Konstytucją dotychczasowe przepisy podatkowe dotyczące definicji budowli. To kwestia, która przez lata była przedmiotem sporów sądowych – często dopiero sądy administracyjne rozstrzygały, czy dany obiekt należy zakwalifikować jako budynek czy budowlę, czy też w ogóle nie podlega on opodatkowaniu. Nowelizacja ustawy o podatkach i opłatach lokalnych miała uporządkować te kwestie.
– Nowe regulacje nie pozwalają na stuprocentowe ustalenie, bez żadnych wątpliwości, co podlega opodatkowaniu. Co istotne, ten podział między budynki a budowle wciąż nie jest do końca jednoznaczny. Wydaje się także, że taki aspekt, który może być w dłuższej perspektywie problematyczny, to kwestia opodatkowania obiektów wewnątrzbudynkowych czy jakichś instalacji, urządzeń technicznych. Zakładam, że istotną rolę w zakresie interpretacji tych przepisów odegrają również sądy administracyjne – ocenia Paweł Banasik.
Zdaniem ekspertów część przepisów może zależeć od interpretacji. Dotyczy to np. pojęcia „trwałego związku z gruntem”, który jest jedną z przesłanek uznania obiektu za budynek. Oznacza to takie związanie obiektu budowlanego z gruntem, które zapewnia mu stabilność i możliwość przeciwdziałania czynnikom zewnętrznym, które mogą go zniszczyć, spowodować przemieszczenie lub przesunięcie.
– Sama definicja jest mało precyzyjna i nie do końca wiadomo, jak ten trwały związek z gruntem rozumieć, a jest to o tyle istotne, że od tego, czy dany obiekt jest, czy nie jest trwale związany z gruntem, często zależy to, czy w ogóle on podlega opodatkowaniu. W szczególności dotyczy to obiektów kontenerowych czy hal namiotowych, czyli obiektów, które w dzisiejszej rzeczywistości gospodarczej w zakładach przemysłowych czy w logistyce są bardzo często stosowane – zauważa dr Adam Kałążny, radca prawny i partner associate w Deloitte.
Niejasna może być też np. definicja urządzenia budowlanego, gdzie mowa o „innych urządzeniach technicznych”, które są bezpośrednio związane z budynkiem lub budowlą i niezbędne do ich prawidłowego wykorzystywania zgodnie z przeznaczeniem. Może to oznaczać opodatkowanie np. różnych urządzeń technicznych, dotychczas nieopodatkowanych.
W trakcie prac nad ustawą przedsiębiorcy postulowali o doprecyzowanie pojęcia „wolnostojącej, trwale związanej z gruntem instalacji przemysłowej”. Takie sformułowanie jest bardzo szerokie, może obejmować np. wszystkie zespoły urządzeń znajdujące się na terenie zakładów przemysłowych.
– Doprecyzowania wymagałaby kwestia opodatkowania różnych rodzajów zbiorników. Ustawodawca wprowadził pewne doprecyzowanie w porównaniu z poprzednim stanem prawnym, ale cały czas nie do końca wiadomo, jak traktować na gruncie podatku od nieruchomości np. zbiorniki procesowe w zakładach przemysłowych. To obiekty o wielomilionowej wartości i ich opodatkowanie budzi duże emocje u przedsiębiorców, ponieważ może powodować duże problemy finansowe po ich stronie – mówi dr Adam Kałążny.
Zdaniem eksperta choć nowe przepisy w dużej mierze odpowiadają na postulaty przedsiębiorców, to w części wciąż pozostawiają pole do interpretacji.
– To tylko krok w dobrym kierunku, ale do mety nam cały czas daleko. Oczekiwałbym, że Ministerstwo Finansów będzie otwarte na to, żeby wysłuchać tych postulatów dotyczących doprecyzowania przepisów i w najbliższym półroczu, może z początkiem kolejnego roku, wprowadzić kilka poprawek, które by uczyniły te przepisy bardziej zrozumiałymi i jednoznacznymi – podkreśla radca prawny i partner associate w Deloitte.