Stosunkowo niedawno Główny Urząd Statystyczny podał dane o łącznej liczbie polskich mieszkań (lokali i domów) pod koniec 2017 r. Te ciekawe informacje wskazują, że liczba lokali mieszkalnych oraz domów na terenie Polski, obecnie jest już bardzo zbliżona do liczby gospodarstw domowych. Takie proste porównanie może prowokować do pytań o deficyt mieszkaniowy w Polsce. Właśnie dlatego eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili przyjrzeć się zależności pomiędzy liczbą polskich mieszkań oraz gospodarstw domowych (rodzin oraz singli). Wspomnianą zależność warto przeanalizować w nawiązaniu do danych z ostatnich kilkunastu lat.
Już od dawna liczba mieszkań i gospodarstw domowych jest zbliżona
„GUS-owskie” szacunki wskazują, że pod koniec 2017 r. w Polsce mieliśmy około 14,4 miliona mieszkań (lokali mieszkalnych oraz domów). Liczba polskich gospodarstw domowych z 2017 r. została oszacowana przez Eurostat na 14,5 miliona. Informacje prezentowane na poniższym wykresie wskazują, że niewielka różnica pomiędzy dwoma analizowanymi wartościami nie jest szczególnie nowym zjawiskiem. Wg ekspertów portalu RynekPierwotny.pl było ono widoczne również wcześniej. Już w 2014 roku polskich mieszkań było praktycznie tyle samo, ile rodzin i singli. Co ciekawe, liczba mieszkań i gospodarstw domowych po raz pierwszy wyrównała się o wiele wcześniej. Mowa o sytuacji z 2009 roku. Kolejny rok przyniósł przejściowy spadek liczby gospodarstw domowych w Polsce. Właśnie dlatego w latach 2010 - 2011 zaczęła narastać luka pomiędzy liczbą polskich gospodarstw domowych oraz mieszkań.Warto zwrócić uwagę, że liczba polskich lokali i domów rosła praktycznie liniowo w całym analizowanym okresie. Jeżeli zaś chodzi o liczbę gospodarstw domowych, to widoczne były okresy szybkiego wzrostu (zobacz lata 2014 - 2015), bardziej stabilnego wzrostu, spowolnienia oraz stagnacji. Wydaje się, że przerwanie wzrostu liczby gospodarstw domowych na początku bieżącej dekady było związane m.in. z eskalacją światowego kryzysu i rosnącym bezrobociem. Takie warunki nie sprzyjały usamodzielnianiu się młodych Polaków. Poprawa sytuacji gospodarczej po 2013 r. przyspieszyła natomiast wzrost liczby samodzielnych gospodarstw domowych.
REKLAMA:
Fot. Rynekpierwotny.pl
Nie tylko migracja do dużych miast kreuje popyt na nowe mieszkania
W nawiązaniu do powyższego wykresu może rodzić się pytanie, czy długoterminowe wyrównanie liczby gospodarstw domowych oraz mieszkań ma duże znaczenie dla krajowego rynku mieszkaniowego. W praktyce taka relacja posiada wymiar raczej symboliczny i stanowi bardziej ciekawostkę, aniżeli prognostyk dla dalszej sytuacji „mieszkaniówki”. Nic nie wskazuje bowiem, że deficyt mieszkaniowy wkrótce zniknie.
W tym kontekście warto pamiętać, że Polska nadal cechuje się liczbą mieszkań w przeliczeniu na 1000 osób o wiele mniejszą od unijnej średniej (różnica: ok. 15%). Co więcej, około 9% - 10% Polaków zasiedla domy i lokale o złym standardzie. Wg portalu RynekPierwotny.pl wiele takich mieszkań nadaje się do wyburzenia. Kolejną kwestią są terytorialne różnice popytu na nowe domy i lokale. W tych częściach kraju, z których chętnie wyjeżdżają młodzi ludzie, coraz bardziej widoczny jest problem niedostatecznego zaludnienia mieszkań. Gdzie indziej (np. w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu) popyt na nowy metraż jest ogromny.
Problemów ze sprzedażą mieszkań na razie nie muszą obawiać się deweloperzy działający na terenie największych miast. Takie ośrodki miejskie są bowiem celem migracji młodych pracowników. W metropoliach popyt na rynku najmu dodatkowo zwiększają pracownicy zza granicy (m.in. Ukrainy oraz Indii). Nie można również zapominać o zmianach społecznych i demograficznych, które skutkują wzrostem udziału jednoosobowych gospodarstw domowych. W 2005 r. takich najmniejszych gospodarstw domowych było ok. 2,3 mln. Wówczas single stanowili 18% polskich gospodarstw domowych. Dane Eurostatu z 2017 r. wskazują, że liczba jednoosobowych gospodarstw domowych wzrosła do 3,4 mln, a ich udział wynosi już 23%. Tylko część tej zmiany wynika ze wzrostu liczby samotnie mieszkających seniorów. Z perspektywy deweloperów, znacznie bardziej interesującymi klientami są młodsi wielkomiejscy single, których liczba również regularnie wzrasta. Takie osoby nie zawsze zadowalają się lokum o małej powierzchni (np. 30 mkw. - 35 mkw.).
Fot. Rynekpierwotny.pl
Rynekpierwotny.pl
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: RynekPierwotny.pl