Średnia kwota kredytu hipotecznego, o jaki wnioskowali w sierpniu Polacy, była o 4 proc. wyższa niż przed rokiem – wynika z danych BIK. Jednak chętnych wciąż jest mniej o prawie 7 proc. niż w sierpniu 2019 roku. W rezultacie indeks popytu na kredyty mieszkaniowe wyniósł w ubiegłym miesiącu -3,1 proc. Analitycy BIK wskazują, że to oznaka stabilizacji na rynku, chociaż hamowanej przez wciąż restrykcyjną politykę banków. W całym roku spodziewają się, że sprzedaż kredytów hipotecznych będzie o 8 proc. niższa niż przed rokiem.
Odczyt indeksu popytu na kredyty mieszkaniowe na poziomie -3,1 proc. oznacza, że w sierpniu br. banki i SKOK-i przesłały do BIK zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę o 3,1 proc. niższą niż w sierpniu 2019 roku.
– Na indeks mają wpływ liczba klientów i wartość kredytu. Liczba wnioskujących klientów spadła o 7 proc. rok do roku, była też niższa o 16 proc. niż wyniki z br., natomiast wzrosła o 17 proc. w stosunku do minimum z kwietnia 2020 roku – mówi agencji Newseria Biznes Sławomir Nosal, kierownik zespołu analiz portfelowych Biura Informacji Kredytowej. – Czynnikiem pozytywnym była za to średnia kwota wnioskowanego kredytu.
W sierpniu wyniosła ona 290 tys. zł i była o 4 proc. wyższa niż rok temu, za to o 4 proc. niższa w porównaniu do kwietnia 2020 roku, gdy Polacy wnioskowali średnio o ponad 300 tys. zł. Wzrost w ujęciu rocznym jest zauważalny mimo wyższego wymaganego wkładu własnego. To może oznaczać, że kredytowane są droższe, a więc prawdopodobnie większe nieruchomości.
Analityk BIK podkreśla, że mimo wciąż ujemnego i dużo niższego niż rekord z lutego br. (+27,6 proc.) odczytu to wskazuje na odbudowę popytu w ujęciu wartościowym na rynku kredytów.
– Choć sierpniowa wartość indeksu pozostaje ujemna, to jednak mamy czwarty miesiąc z rzędu odbudowę popytu na kredyty mieszkaniowe. W kwietniu podczas lockdownu osiągnęliśmy najniższy poziom indeksu popytu (-27,6 proc.), w maju nastąpiła lekka poprawa do -24 proc., w czerwcu mieliśmy już wyraźne odbicie do -6,7 proc. i ostatnie dwa miesiące to stabilizacja z lekkim wzrostem do -3 proc. – przypomina Sławomir Nosal.
Jak podkreśla analityk BIK, wzrost wartości wnioskowanych kredytów hipotecznych nie musi przełożyć się na wzrost sprzedaży tych produktów.
– W związku z wysokim ryzykiem, związanym m.in. z obawami o nasilenie pandemii jesienią, banki stosują konserwatywną politykę kredytową – wymagają wyższego wkładu własnego i lepszej zdolności kredytowej. Poziom akceptacji jest więc niższy niż przed pandemią – mówi.
W ciągu siedmiu miesięcy tego roku banki udzieliły kredytów mieszkaniowych na łączną kwotę 36 mld zł. To o 4 proc. mniej niż w okresie od stycznia do lipca 2019 roku.
– Prognozujemy, że w całym 2020 roku sprzedaż kredytów mieszkaniowych może osiągnąć 60 mld zł wobec 65 mld zł w zeszłym roku, co oznaczałoby spadek o 8 proc. – wskazuje kierownik zespołu analiz portfelowych BIK.
– Na indeks mają wpływ liczba klientów i wartość kredytu. Liczba wnioskujących klientów spadła o 7 proc. rok do roku, była też niższa o 16 proc. niż wyniki z br., natomiast wzrosła o 17 proc. w stosunku do minimum z kwietnia 2020 roku – mówi agencji Newseria Biznes Sławomir Nosal, kierownik zespołu analiz portfelowych Biura Informacji Kredytowej. – Czynnikiem pozytywnym była za to średnia kwota wnioskowanego kredytu.
REKLAMA:
W sierpniu wyniosła ona 290 tys. zł i była o 4 proc. wyższa niż rok temu, za to o 4 proc. niższa w porównaniu do kwietnia 2020 roku, gdy Polacy wnioskowali średnio o ponad 300 tys. zł. Wzrost w ujęciu rocznym jest zauważalny mimo wyższego wymaganego wkładu własnego. To może oznaczać, że kredytowane są droższe, a więc prawdopodobnie większe nieruchomości.
Analityk BIK podkreśla, że mimo wciąż ujemnego i dużo niższego niż rekord z lutego br. (+27,6 proc.) odczytu to wskazuje na odbudowę popytu w ujęciu wartościowym na rynku kredytów.
– Choć sierpniowa wartość indeksu pozostaje ujemna, to jednak mamy czwarty miesiąc z rzędu odbudowę popytu na kredyty mieszkaniowe. W kwietniu podczas lockdownu osiągnęliśmy najniższy poziom indeksu popytu (-27,6 proc.), w maju nastąpiła lekka poprawa do -24 proc., w czerwcu mieliśmy już wyraźne odbicie do -6,7 proc. i ostatnie dwa miesiące to stabilizacja z lekkim wzrostem do -3 proc. – przypomina Sławomir Nosal.
Jak podkreśla analityk BIK, wzrost wartości wnioskowanych kredytów hipotecznych nie musi przełożyć się na wzrost sprzedaży tych produktów.
– W związku z wysokim ryzykiem, związanym m.in. z obawami o nasilenie pandemii jesienią, banki stosują konserwatywną politykę kredytową – wymagają wyższego wkładu własnego i lepszej zdolności kredytowej. Poziom akceptacji jest więc niższy niż przed pandemią – mówi.
W ciągu siedmiu miesięcy tego roku banki udzieliły kredytów mieszkaniowych na łączną kwotę 36 mld zł. To o 4 proc. mniej niż w okresie od stycznia do lipca 2019 roku.
– Prognozujemy, że w całym 2020 roku sprzedaż kredytów mieszkaniowych może osiągnąć 60 mld zł wobec 65 mld zł w zeszłym roku, co oznaczałoby spadek o 8 proc. – wskazuje kierownik zespołu analiz portfelowych BIK.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Newseria