Nieco ponad 7 tys. Budowę tylu nowych mieszkań rozpoczęli w październiku deweloperzy. To kolejny miesiąc z rzędu, kiedy ten wskaźnik spada. W sumie od początku roku deweloperzy rozpoczęli budowę 100 tys. nowych lokali. To prawie 1/3 mniej niż jeszcze rok wcześniej. Taki stan rzeczy może być jednak dobrą informacją dla osób inwestujących w nieruchomości.
Fot. Hreit
O ile liczba spadających budów może wskazywać na spowolnienie w branży i prawdopodobne kłopoty części deweloperów, to jak to zwykle w gospodarce, ktoś inny od razu ten niedobór wykorzysta. Nie musi to też oznaczać kryzysu. Na przełomie 2008/2009, czyli w okresie kryzysu finansowego, liczba nowo rozpoczynanych budów spadła o połowę. Teraz spadki sięgają 30-35%. Są miasta, jak Rzeszów czy Radom, gdzie liczba nowych budów rośnie.
Spadająca zdolność kredytowa powoduje, że mieszkań sprzedaje się zdecydowanie mniej. Właśnie dlatego spora cześć branży deweloperskiej wstrzymuje budowy. Co nie oznacza, że rezygnuje całkowicie z inwestycji. Nie można bowiem zapominać, że etap budowy jest poprzedzony zakupem nieruchomości, uzgodnieniami i wreszcie koniecznością spełnienia wielu formalności. Zamiast zaczynać budowy, deweloper może negocjować zakup gruntów pod przyszłe inwestycje.
Największe miasta, w których popyt na nieruchomości mieszkaniowe zawsze jest największy, najszybciej doświadczają skutków spowolnienia. Tymczasem inwestycje deweloperskie realizowane w mniejszych miastach cały czas bronią się przed spadkami sprzedaży. W pierwszym półroczu tego roku wyraźnie zwiększyło się zainteresowanie budowaniem w miastach powiatowych. To zasługa upowszechnienia się pracy zdalnej, ale też i tego, że mieszkania w mniejszych miejscowościach są po prostu tańsze. Kupienie nieruchomości w największych metropoliach, szczególnie na kredyt, może być wyjątkowo trudne. Z danych GUS wynika, że w 18 z 66 miast na prawach powiatu nie widać spowolnienia aktywności deweloperskiej - mówi Michał Sapota, prezes Heritage Real Estate Investment Trust.
Jaką perspektywę powinni przyjąć ci, którzy w nieruchomości inwestują? Krótkotrwałe spadki cen w największych miastach albo wyhamowanie wzrostów może sprawić, że lokale będą interesujące z perspektywy inwestorów. Wszystko dlatego, że za około dwa lata, gdy sytuacja gospodarcza ustabilizuje się, liczba dostępnych nowych nieruchomości w największych miastach będzie niższa. Może to spowodować większe zainteresowanie najmem, co oznacza, że osoby lub firmy z kapitałem - przede wszystkim gotówkowym - będą mieć szansę na zwiększenie zyskowności. Już teraz warto poszerzać więc swój portfel nieruchomości na wynajem. Gdy sytuacja na rynku kredytów ulegnie poprawie i zwiększy się zainteresowanie ze strony kupujących, mieszkań na sprzedaż nie będzie wiele.
Kolejnym krokiem będzie więc wzrost cen. Ci, którzy nie zdecydują się na zakup, będą musieli je wynająć. I właśnie dlatego najbliższe miesiące będą najlepszym czasem na zakup nieruchomości inwestycyjnie. Warto też już teraz zainteresować się mieszkaniami na przedmieściach dużych aglomeracji, aby utrzymać wartość pieniądza w czasie.
O ile liczba spadających budów może wskazywać na spowolnienie w branży i prawdopodobne kłopoty części deweloperów, to jak to zwykle w gospodarce, ktoś inny od razu ten niedobór wykorzysta. Nie musi to też oznaczać kryzysu. Na przełomie 2008/2009, czyli w okresie kryzysu finansowego, liczba nowo rozpoczynanych budów spadła o połowę. Teraz spadki sięgają 30-35%. Są miasta, jak Rzeszów czy Radom, gdzie liczba nowych budów rośnie.
Spadająca zdolność kredytowa powoduje, że mieszkań sprzedaje się zdecydowanie mniej. Właśnie dlatego spora cześć branży deweloperskiej wstrzymuje budowy. Co nie oznacza, że rezygnuje całkowicie z inwestycji. Nie można bowiem zapominać, że etap budowy jest poprzedzony zakupem nieruchomości, uzgodnieniami i wreszcie koniecznością spełnienia wielu formalności. Zamiast zaczynać budowy, deweloper może negocjować zakup gruntów pod przyszłe inwestycje.
REKLAMA:
Największe miasta, w których popyt na nieruchomości mieszkaniowe zawsze jest największy, najszybciej doświadczają skutków spowolnienia. Tymczasem inwestycje deweloperskie realizowane w mniejszych miastach cały czas bronią się przed spadkami sprzedaży. W pierwszym półroczu tego roku wyraźnie zwiększyło się zainteresowanie budowaniem w miastach powiatowych. To zasługa upowszechnienia się pracy zdalnej, ale też i tego, że mieszkania w mniejszych miejscowościach są po prostu tańsze. Kupienie nieruchomości w największych metropoliach, szczególnie na kredyt, może być wyjątkowo trudne. Z danych GUS wynika, że w 18 z 66 miast na prawach powiatu nie widać spowolnienia aktywności deweloperskiej - mówi Michał Sapota, prezes Heritage Real Estate Investment Trust.
Jaką perspektywę powinni przyjąć ci, którzy w nieruchomości inwestują? Krótkotrwałe spadki cen w największych miastach albo wyhamowanie wzrostów może sprawić, że lokale będą interesujące z perspektywy inwestorów. Wszystko dlatego, że za około dwa lata, gdy sytuacja gospodarcza ustabilizuje się, liczba dostępnych nowych nieruchomości w największych miastach będzie niższa. Może to spowodować większe zainteresowanie najmem, co oznacza, że osoby lub firmy z kapitałem - przede wszystkim gotówkowym - będą mieć szansę na zwiększenie zyskowności. Już teraz warto poszerzać więc swój portfel nieruchomości na wynajem. Gdy sytuacja na rynku kredytów ulegnie poprawie i zwiększy się zainteresowanie ze strony kupujących, mieszkań na sprzedaż nie będzie wiele.
Kolejnym krokiem będzie więc wzrost cen. Ci, którzy nie zdecydują się na zakup, będą musieli je wynająć. I właśnie dlatego najbliższe miesiące będą najlepszym czasem na zakup nieruchomości inwestycyjnie. Warto też już teraz zainteresować się mieszkaniami na przedmieściach dużych aglomeracji, aby utrzymać wartość pieniądza w czasie.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Heritage Real Estate Investment Trust