Limity cenowe na pierwszy kwartał 2012 r. w programie Rodzina na swoim pozostały w głównych miastach (za wyjątkiem Gdańska) na niezmienionym poziomie, w porównaniu z końcówką poprzedniego roku.
Limity cenowe w programie Rodzina na swoim:
Źródło: http://bgk.pl *od 31 sierpnia 2011 r.
Zmniejszenie wskaźnika służącego do obliczania tychże limitów cenowych z poziomu 1,4 do 0,8 oraz 1,0 odpowiednio dla rynku wtórnego i pierwotnego sprawiło, że po 30 sierpnia ubiegłego roku maksymalne ceny mieszkań, które mogą być objęte programem znacznie się obniżyły. Zgodnie z takim rozwojem wypadków w dużych miastach obecnie bardzo ciężko znaleźć mieszkania, które mogłyby zostać kupione posiłkując się rządowym wsparciem. Warto jednak podkreślić, że od pewnego czasu pojawiają się już inwestycje deweloperskie oferujące lokale ze stawkami za mkw., które „mieszczą się” w tych progach. Nie należy jednak spodziewać się znacznego wzrostu podaży takich mieszkań. W tym miejscu trzeba, bowiem zaznaczyć, że deweloperzy traktują je raczej jako reklamę – oferując w obniżonych cenach zazwyczaj tylko kilka wybranych lokali w danym projekcie. Takie jednostki mieszkalne mają za zadanie zwrócić uwagę osób poszukujących nowego lokum na daną inwestycję. Zdarza się również, że ceny spełniające aktualne wymogi Rodziny na swoim są dostępne tylko w wypadku szybkiej wpłaty większej części całej ceny za mieszkanie, co oczywiście jest utrudnione, gdy ma ono zostać zakupione na kredyt.
Należy też zaznaczyć, że sytuacja wygląda jeszcze trudniej na wtórnym rynku mieszkaniowym. Dla przykładu znalezienie lokalu mieszkalnego z drugiej ręki w cenie niecałych 3,7 tys. zł/mkw. w Krakowie jest niemal niemożliwe. Również w innych miastach jednostki mieszkalne spełniające te wymogi stanowią raczej wyjątek niż regułę. Obecnie na rynku wtórnym do rządowych dopłat kwalifikują się głównie lokale do generalnego remontu, zlokalizowane w zaniedbanych budynkach, usytuowane na przykład na poddaszu, czy strychu.
Źródło: http://bgk.pl *od 31 sierpnia 2011 r.
Zmniejszenie wskaźnika służącego do obliczania tychże limitów cenowych z poziomu 1,4 do 0,8 oraz 1,0 odpowiednio dla rynku wtórnego i pierwotnego sprawiło, że po 30 sierpnia ubiegłego roku maksymalne ceny mieszkań, które mogą być objęte programem znacznie się obniżyły. Zgodnie z takim rozwojem wypadków w dużych miastach obecnie bardzo ciężko znaleźć mieszkania, które mogłyby zostać kupione posiłkując się rządowym wsparciem. Warto jednak podkreślić, że od pewnego czasu pojawiają się już inwestycje deweloperskie oferujące lokale ze stawkami za mkw., które „mieszczą się” w tych progach. Nie należy jednak spodziewać się znacznego wzrostu podaży takich mieszkań. W tym miejscu trzeba, bowiem zaznaczyć, że deweloperzy traktują je raczej jako reklamę – oferując w obniżonych cenach zazwyczaj tylko kilka wybranych lokali w danym projekcie. Takie jednostki mieszkalne mają za zadanie zwrócić uwagę osób poszukujących nowego lokum na daną inwestycję. Zdarza się również, że ceny spełniające aktualne wymogi Rodziny na swoim są dostępne tylko w wypadku szybkiej wpłaty większej części całej ceny za mieszkanie, co oczywiście jest utrudnione, gdy ma ono zostać zakupione na kredyt.
REKLAMA:
Należy też zaznaczyć, że sytuacja wygląda jeszcze trudniej na wtórnym rynku mieszkaniowym. Dla przykładu znalezienie lokalu mieszkalnego z drugiej ręki w cenie niecałych 3,7 tys. zł/mkw. w Krakowie jest niemal niemożliwe. Również w innych miastach jednostki mieszkalne spełniające te wymogi stanowią raczej wyjątek niż regułę. Obecnie na rynku wtórnym do rządowych dopłat kwalifikują się głównie lokale do generalnego remontu, zlokalizowane w zaniedbanych budynkach, usytuowane na przykład na poddaszu, czy strychu.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Emmerson