Mieszkania dobrze sprzedają się już od ponad roku. Poprawę na rynku odczuwają deweloperzy, którzy oddają do sprzedaży coraz więcej lokali. Na poziom cen popularnych mniejszych mieszkań widoczny wpływ mają poziomy ustalone w programie Mieszkanie dla Młodych, chociaż są miasta, gdzie z jego powodu ceny wręcz wzrosły. Dużym zainteresowaniem cieszą się też najdroższe apartamenty, czyli ten segment, który najmniej cierpi w czasie kryzysu i pozwala najlepiej zarobić podczas dobrej koniunktury.
– Rzeczywiście, rynek jest w tym momencie bardzo aktywny. Od początku bieżącego roku liczba oferowanych mieszkań cały czas rośnie, a sprzedaż utrzymuje się na dosyć wysokim poziomie, co oznacza, że rynek jest stabilny – mówi Jakub Tamborowski, kierownik biura sprzedaży Echo Investment SA.
REKLAMA:
Z danych firmy doradczej Reas wynika, że w drugim kwartale tego roku do sprzedaży trafiło 14 tys. mieszkań, czyli o połowę więcej niż w poprzednim kwartale. W ciągu kwartału deweloperzy sprzedają ponad 10 tys. lokali, co jest rekordowym poziomem od 2007 roku. Korzystna sytuacja na rynku trwa już rok.
Na poziom cen najpopularniejszych mieszkań duży wpływ ma zdaniem Tamborowskiego rządowy program Mieszkanie dla Młodych. To na lokalach spełniających wymagania dopłaty skupiona jest uwaga dużej liczby klientów. Co istotne, nie w każdym przypadku chodzi tu o obniżenie cen.
– Na tych rynkach, gdzie limity są niższe, deweloperzy próbują dostosować do nich swoje ceny, czy to całej oferty, czy poszczególnych mieszkań. Taką sytuację obserwujemy w Krakowie, gdzie mamy do czynienia z obniżaniem cen. Tam, gdzie limity są wyższe, na przykład w Łodzi, odnotowujemy wzrost cen – mówi Tamborowski. – Nasza spółka ma w swoim portfelu inwestycje spełniające wymogi MdM-u, takie projekty realizujemy w Łodzi czy Poznaniu. W Krakowie, gdzie limity są niskie, projekty o wyższym standardzie, bo takie realizujemy w tym mieście, nie są objęte programem MdM.
Większość tego rynku to segment mieszkań popularnych, ale dobrze sprzedają się też mieszkania o standardzie średnim oraz premium. Ten ostatni pozwala tradycyjnie najmniej stracić w kryzysie i najlepiej zarobić, gdy gospodarka się rozwija. Przy czym trzeba pamiętać, że dynamika jest tu nieco mniejsza przez to, że klienci zwykle długo podejmują decyzję o zakupie najdroższych lokali.
– Przyglądają się inwestycjom premium, analizują, dokładnie je badają. Samą decyzje zakupową podejmują dopiero na finalnym etapie budowy, dopiero wtedy, kiedy ta inwestycja jest ukończona, gotowa do odbioru – mówi Tamborowski. – Wynika to prawdopodobnie z tego, że dopiero na tym finalnym etapie klient jest w stanie ocenić dobór materiałów i jakość wykonania. Elementy, które mają istotny wpływ na końcowa cenę, widać dopiero na etapie wykończeniowym.
Ceny takich nieruchomości najwyższe są w stolicy: tu za metr lokalu z półki premium trzeba zapłacić nawet 65 tys. zł. W Krakowie czy Trójmieście jest dużo taniej, ceny nie przekraczają 30 tys. zł za metr. Dolna granica w tym segmencie dla Krakowa to – jak wylicza Tamborowski – 11 tys. zł za metr.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Newseria