Minęły ponad dwa miesiące od wejścia w życie Ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, potocznie nazywanej deweloperską. W założeniu nowe regulacje prawne miały zmienić układ sił na linii kupujący – sprzedający na rynku nowych mieszkań i domów. Czy tak się stało?
O potrzebie ucywilizowania rynku deweloperskiego dyskutowano od dawna. Dyskusja nabierała na sile przy nagłaśnianiu nielicznych co prawda bankructw w tej branży oraz znacznie częstszych przypadków niedoróbek budowlanych czy innych przejawów braku profesjonalizmu ze strony deweloperów.
Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą głównym parasolem ochronnym dla klienta ma być wymóg prowadzenia przez dewelopera rachunku powierniczego dla inwestycji, czy to w wariancie zamkniętym – środki dostępne dla dewelopera dopiero po przeniesieniu prawa własności na klientów – czy otwartym, z którego środki będą przekazywane stopniowo w miarę postępowania prac. Obserwacja rynku pokazuje, że deweloperzy zrobili wszystko, by możliwie najdalej odsunąć w czasie konieczność dostosowania się tego wymogu. Inna sprawa, że wcale nie musieli robić aż tak wiele. Zgodnie z ustawą wystarczyło jedynie rozpocząć proces sprzedaży mieszkań i domów przed jej wejściem w życie, czyli np. zamieścić stosowną informację na swojej stronie internetowej. W praktyce zatem na powszechne stosowanie rachunków powierniczych dla inwestycji deweloperskich przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Co najmniej kilka dalszych zapisów ustawy budzi liczne wątpliwości. Jednym z nich jest wymóg zawarcia umowy przedwstępnej w formie aktu notarialnego. Taki warunek wpływa wprawdzie na bezpieczeństwo obrotu jednak oznacza również, że kupujący musi ponieść koszty opłaty notarialnej nie wiedząc jeszcze, czy otrzyma kredyt hipoteczny. W razie odmownej decyzji banku jego pieniądze przepadną.
Konsekwencją zapisów ustawy może być wyeliminowanie z rynku deweloperskiego małych firm, które przynajmniej częściowo finansowały budowy z wpłat od kupujących. Taka sytuacja będzie oznaczała problemy dla przedsiębiorstw nieposiadających własnego kapitału oraz zdolności kredytowej, a to może doprowadzić do konsolidacji rynku deweloperskiego. Z jednej strony oznaczać to będzie większe bezpieczeństwo – realizacją inwestycji zajmować się będą tylko doświadczone i zabezpieczone finansowo spółki, ale z drugiej każda konsolidacja rynku to mniejsza konkurencja, a w konsekwencji ryzyko wyższych cen dla klienta.
Podsumowując ustawa deweloperska to z pewnością krok w dobrym kierunku i trudno zakładać tu złą wolę ustawodawcy. Tym niemniej póki co narzekają na nią zarówno kupujący jak i sprzedający. Jak wiele innych aktów prawnych ustawa wymaga więcej czasu i co najmniej kilku poprawek, by realnie przyczynić się do usprawnienia i ucywilizowania procesu kupna / sprzedaży nowych domów i mieszkań w naszym kraju.
Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą głównym parasolem ochronnym dla klienta ma być wymóg prowadzenia przez dewelopera rachunku powierniczego dla inwestycji, czy to w wariancie zamkniętym – środki dostępne dla dewelopera dopiero po przeniesieniu prawa własności na klientów – czy otwartym, z którego środki będą przekazywane stopniowo w miarę postępowania prac. Obserwacja rynku pokazuje, że deweloperzy zrobili wszystko, by możliwie najdalej odsunąć w czasie konieczność dostosowania się tego wymogu. Inna sprawa, że wcale nie musieli robić aż tak wiele. Zgodnie z ustawą wystarczyło jedynie rozpocząć proces sprzedaży mieszkań i domów przed jej wejściem w życie, czyli np. zamieścić stosowną informację na swojej stronie internetowej. W praktyce zatem na powszechne stosowanie rachunków powierniczych dla inwestycji deweloperskich przyjdzie nam jeszcze poczekać.
REKLAMA:
Co najmniej kilka dalszych zapisów ustawy budzi liczne wątpliwości. Jednym z nich jest wymóg zawarcia umowy przedwstępnej w formie aktu notarialnego. Taki warunek wpływa wprawdzie na bezpieczeństwo obrotu jednak oznacza również, że kupujący musi ponieść koszty opłaty notarialnej nie wiedząc jeszcze, czy otrzyma kredyt hipoteczny. W razie odmownej decyzji banku jego pieniądze przepadną.
Konsekwencją zapisów ustawy może być wyeliminowanie z rynku deweloperskiego małych firm, które przynajmniej częściowo finansowały budowy z wpłat od kupujących. Taka sytuacja będzie oznaczała problemy dla przedsiębiorstw nieposiadających własnego kapitału oraz zdolności kredytowej, a to może doprowadzić do konsolidacji rynku deweloperskiego. Z jednej strony oznaczać to będzie większe bezpieczeństwo – realizacją inwestycji zajmować się będą tylko doświadczone i zabezpieczone finansowo spółki, ale z drugiej każda konsolidacja rynku to mniejsza konkurencja, a w konsekwencji ryzyko wyższych cen dla klienta.
Podsumowując ustawa deweloperska to z pewnością krok w dobrym kierunku i trudno zakładać tu złą wolę ustawodawcy. Tym niemniej póki co narzekają na nią zarówno kupujący jak i sprzedający. Jak wiele innych aktów prawnych ustawa wymaga więcej czasu i co najmniej kilku poprawek, by realnie przyczynić się do usprawnienia i ucywilizowania procesu kupna / sprzedaży nowych domów i mieszkań w naszym kraju.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Emmerson