Najnowsze statystyki GUS, będące podsumowaniem wyników budownictwa mieszkaniowego w okresie od stycznia do lipca bieżącego roku, wskazują na stabilizację aktywności inwestycyjnej rynku pierwotnego na zdecydowanie ponadprzeciętnych poziomach. Pytanie, czy tego typu przyśpieszenie ma trwały czy może tylko przejściowy charakter.
Silne wybicie wolumenów nowych budów oraz pozwolenie na budowę lub zgłoszeń z projektem budowlanym, zakomunikowane w gusowskich danych budownictwa mieszkaniowego z początkiem br., do dziś nie poddało się istotnej korekcie. W efekcie przedmiotowe dane uległy stabilizacji na ponadprzeciętnych poziomach. Z kolei odwrotnie wygląda sytuacja z mieszkaniami oddanymi do użytkowania, których statystyki łagodnie zniżkują już od ponad roku. Te ostatnie jednak nie mają większego znaczenia dla stanu bieżącej koniunktury.
Najbardziej spektakularnym i namacalnym dowodem trwania inwestycyjnej prosperity w pierwotnym segmencie mieszkaniówki, jest ewolucja statystyk mieszkań, których budowę rozpoczęto. Wynik ogółem za 7 miesięcy br. osiągnął tu poziom grubo ponad 140 tys. lokali, co oznacza poprawę rok do roku, bagatela, o 40 proc. Z kolei wypracowany wspólnie przez wszystkie formy budownictwa rezultat lipcowy na poziomie blisko 26 tys. lokali, jest o blisko jedną piątą wyższy rok do roku, zaliczając się do jednego z zaledwie kilku najlepszych historycznie wyników miesięcznych.
Tej miary dane i wynikający z nich progres to zasługa przede wszystkim deweloperów, którzy w okresie siedmiu miesięcy br. ruszyli z budową prawie 103 tys. lokali, co oznacza wzrost rok do roku aż o 56 proc. Taki stan rzeczy jak najlepiej rokuje rynkowym perspektywom, oddalając widmo groźnej nierównowagi popytowo-podażowej w pierwotnym segmencie krajowej mieszkaniówki.
Nie mniej optymistycznie prezentują się dane dotyczące nowych pozwoleń lub zgłoszeń z projektem budowlanym. Od początku roku nie spadają one w skali miesiąca poniżej 25 tys. jednostek ogółem, czyli poziomu osiąganego w poprzednich okresach tylko sporadycznie. W lipcu starości wydali prawie 28 tys. przedmiotowych decyzji administracyjnych, a od początku roku już z górą 200 tys., co oznacza wzrost rdr o imponujące 36 proc.
Tu również pierwsze skrzypce wciąż grają deweloperzy, którzy od początku roku uzyskali blisko 126 tys. nowych pozwoleń, co oznacza progres względem analogicznego okresu 2020 r. o 41,6 proc.
Statystyki nowych pozwoleń na budowę są naturalnym parametrem oceny potencjału popytowego rynku w przyszłych okresach przez deweloperów. Rekordowy dotąd wynik za 7 pierwszych miesięcy roku mówi sam za siebie o wciąż niesłabnącym optymizmie inwestycyjnym deweloperów mieszkaniowych.
Z kolei nieco słabszego okresu już od kilku miesięcy doświadczają dane dotyczące mieszkań oddanych do użytkowania. Co ciekawe, także i w tym przypadku decydujący wpływ na pewne osłabienie statystyk mają deweloperzy, którzy od początku roku oddali o blisko jedna dziesiątą mniej lokali w relacji rok do roku. Z jednej strony ta kategoria danych nie ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją rynkową, z drugiej zaś widoczny spadek wolumenów jest zjawiskiem przejściowym, korekcyjnym, po którym należy oczekiwać kolejnych wzrostów.
W sumie mamy więc obraz nadzwyczaj silnej koniunktury inwestycyjnej pierwotnego rynku mieszkaniowego, który nie przewiduje już jakichkolwiek komplikacji czy zagrożeń w przewidywalnej przyszłości. Rekordowy poziom stabilizacji danych GUS budownictwa mieszkaniowego zdaje się mieć względnie trwały charakter, przynajmniej w tegorocznej perspektywie. Za optymalnymi wynikami budownictwa mieszkaniowego muszą jednak iść analogiczne osiągniecia sprzedażowe mieszkań deweloperskich, a tu może być różnie. Nieubłagane windowanie cen nowych mieszkań w połączeniu z rosnącym z tygodnia na tydzień prawdopodobieństwem podniesienia stóp procentowych NBP, zdają się nieco zakłócać radość z rosnących słupków statystyk GUS budownictwa mieszkaniowego.
Rynekpierwotny.pl
Najbardziej spektakularnym i namacalnym dowodem trwania inwestycyjnej prosperity w pierwotnym segmencie mieszkaniówki, jest ewolucja statystyk mieszkań, których budowę rozpoczęto. Wynik ogółem za 7 miesięcy br. osiągnął tu poziom grubo ponad 140 tys. lokali, co oznacza poprawę rok do roku, bagatela, o 40 proc. Z kolei wypracowany wspólnie przez wszystkie formy budownictwa rezultat lipcowy na poziomie blisko 26 tys. lokali, jest o blisko jedną piątą wyższy rok do roku, zaliczając się do jednego z zaledwie kilku najlepszych historycznie wyników miesięcznych.
REKLAMA:
Tej miary dane i wynikający z nich progres to zasługa przede wszystkim deweloperów, którzy w okresie siedmiu miesięcy br. ruszyli z budową prawie 103 tys. lokali, co oznacza wzrost rok do roku aż o 56 proc. Taki stan rzeczy jak najlepiej rokuje rynkowym perspektywom, oddalając widmo groźnej nierównowagi popytowo-podażowej w pierwotnym segmencie krajowej mieszkaniówki.
Nie mniej optymistycznie prezentują się dane dotyczące nowych pozwoleń lub zgłoszeń z projektem budowlanym. Od początku roku nie spadają one w skali miesiąca poniżej 25 tys. jednostek ogółem, czyli poziomu osiąganego w poprzednich okresach tylko sporadycznie. W lipcu starości wydali prawie 28 tys. przedmiotowych decyzji administracyjnych, a od początku roku już z górą 200 tys., co oznacza wzrost rdr o imponujące 36 proc.
Tu również pierwsze skrzypce wciąż grają deweloperzy, którzy od początku roku uzyskali blisko 126 tys. nowych pozwoleń, co oznacza progres względem analogicznego okresu 2020 r. o 41,6 proc.
Statystyki nowych pozwoleń na budowę są naturalnym parametrem oceny potencjału popytowego rynku w przyszłych okresach przez deweloperów. Rekordowy dotąd wynik za 7 pierwszych miesięcy roku mówi sam za siebie o wciąż niesłabnącym optymizmie inwestycyjnym deweloperów mieszkaniowych.
Z kolei nieco słabszego okresu już od kilku miesięcy doświadczają dane dotyczące mieszkań oddanych do użytkowania. Co ciekawe, także i w tym przypadku decydujący wpływ na pewne osłabienie statystyk mają deweloperzy, którzy od początku roku oddali o blisko jedna dziesiątą mniej lokali w relacji rok do roku. Z jednej strony ta kategoria danych nie ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją rynkową, z drugiej zaś widoczny spadek wolumenów jest zjawiskiem przejściowym, korekcyjnym, po którym należy oczekiwać kolejnych wzrostów.
W sumie mamy więc obraz nadzwyczaj silnej koniunktury inwestycyjnej pierwotnego rynku mieszkaniowego, który nie przewiduje już jakichkolwiek komplikacji czy zagrożeń w przewidywalnej przyszłości. Rekordowy poziom stabilizacji danych GUS budownictwa mieszkaniowego zdaje się mieć względnie trwały charakter, przynajmniej w tegorocznej perspektywie. Za optymalnymi wynikami budownictwa mieszkaniowego muszą jednak iść analogiczne osiągniecia sprzedażowe mieszkań deweloperskich, a tu może być różnie. Nieubłagane windowanie cen nowych mieszkań w połączeniu z rosnącym z tygodnia na tydzień prawdopodobieństwem podniesienia stóp procentowych NBP, zdają się nieco zakłócać radość z rosnących słupków statystyk GUS budownictwa mieszkaniowego.
Rynekpierwotny.pl
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: RynekPierwotny.pl