Jak to możliwe, że produkcja budowlana rośnie w dwucyfrowym tempie, a równocześnie przedsiębiorcy z tej branży drżą o przyszłość swoich firm? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Euler Hermes.
Według GUS budownictwo wygląda kwitnąco na tle innych gałęzi przemysłu. W 2011 r. produkcja przemysłowa wzrosła o 7,7 proc. w skali roku, zaś produkcja budowlano-montażowa wystrzeliła w górę aż o 16,3 proc. Ubezpieczyciel należności handlowych Euler Hermes zwraca jednak uwagę w swojej najnowszej analizie, że znaczną część zrealizowanych robót sfinansowali nie inwestorzy czy banki, ale firmy wykonawcze i dostawcy materiałów budowlanych. To zaległości wobec tych firm powodują, że one same gorzej regulują swoje zobowiązania. W efekcie tworzą się zatory płatnicze, które najsłabszym ogniwom w tym łańcuszku grożą bankructwem.
Na podstawie analiz należności Euler Hermes już w połowie ubiegłego roku zaobserwował rosnące problemy z opóźnionymi płatnościami. Wzrost obrotów nie pociągał bowiem za sobą poprawy płynności finansowej firm budowlanych. Świadczą też o tym m.in. dane GUS o wynikach finansowych tych firm. W ciągu trzech kwartałów 2010 r. zarobiły one na czysto 2,75 mld zł, zaś w analogicznym okresie ubiegłego roku - już tylko 1,73 mld zł. Zysk netto skurczył się więc aż o 38 proc. Analogicznie według danych GUS rentowność netto obniżyła się z 3,9 na 2,2 proc. Wzrosły natomiast zobowiązania krótkoterminowe budownictwa o 16 proc.
W Euler Hermes twierdzą, że - tak jak w kryzysowych latach 2001-03 - wykonawcy robót budowlanych starają się zdobyć zlecenia za wszelka cenę, aby tylko zapewnić sobie obrót i dopływ środków. Np. do ogłoszonego niedawno przez warszawski oddział GDDKiA przetargu na dostosowanie jednego z odcinków drogi krajowej S8 do parametrów drogi ekspresowej zgłosiło się aż 22 wykonawców. Sęk w tym, że niektóre firmy podejmują się zleceń nawet poniżej kosztów, zakładając z góry, że ten problem przerzucą na podwykonawców i dostawców. W Euler Hermes oceniają, że w budownictwie ogólnym ofiarą tego typu praktyk najczęściej padają firmy mniejsze, o obrotach do 10-15 mln zł. Z kolei w drogownictwie szczególnie wrażliwe są firmy średniej wielkości, o obrotach 10-60 mln, gdyż nie mają już takiej elastyczności (m.in. w redukcji kosztów płacowych czy stałych) jak firmy małe ani takiego zaplecza finansowego jak firmy większe.
Część ciężaru kredytowania firm budowlanych ponoszą hurtownicy. W styczniu nie otrzymali oni na czas aż blisko 46 proc. wartości swoich należności! Jednak i producenci materiałów budowlanych muszą się liczyć z koniecznością dłuższego kredytowania swoich odbiorców. Wyniki poszczególnych grup producentów są różne. Np. producenci dachów, drzwi i okien, chemii budowlanej czy termoizolacji otrzymują w terminie średnio pomiędzy 60 a 70 proc. wartości swoich należności.
Liczba sądowych upadłości firm budowlanych:
2009 r. - 90,
2010 r. - 114,
2011 r. - 146.
Na podstawie analiz należności Euler Hermes już w połowie ubiegłego roku zaobserwował rosnące problemy z opóźnionymi płatnościami. Wzrost obrotów nie pociągał bowiem za sobą poprawy płynności finansowej firm budowlanych. Świadczą też o tym m.in. dane GUS o wynikach finansowych tych firm. W ciągu trzech kwartałów 2010 r. zarobiły one na czysto 2,75 mld zł, zaś w analogicznym okresie ubiegłego roku - już tylko 1,73 mld zł. Zysk netto skurczył się więc aż o 38 proc. Analogicznie według danych GUS rentowność netto obniżyła się z 3,9 na 2,2 proc. Wzrosły natomiast zobowiązania krótkoterminowe budownictwa o 16 proc.
REKLAMA:
W Euler Hermes twierdzą, że - tak jak w kryzysowych latach 2001-03 - wykonawcy robót budowlanych starają się zdobyć zlecenia za wszelka cenę, aby tylko zapewnić sobie obrót i dopływ środków. Np. do ogłoszonego niedawno przez warszawski oddział GDDKiA przetargu na dostosowanie jednego z odcinków drogi krajowej S8 do parametrów drogi ekspresowej zgłosiło się aż 22 wykonawców. Sęk w tym, że niektóre firmy podejmują się zleceń nawet poniżej kosztów, zakładając z góry, że ten problem przerzucą na podwykonawców i dostawców. W Euler Hermes oceniają, że w budownictwie ogólnym ofiarą tego typu praktyk najczęściej padają firmy mniejsze, o obrotach do 10-15 mln zł. Z kolei w drogownictwie szczególnie wrażliwe są firmy średniej wielkości, o obrotach 10-60 mln, gdyż nie mają już takiej elastyczności (m.in. w redukcji kosztów płacowych czy stałych) jak firmy małe ani takiego zaplecza finansowego jak firmy większe.
Część ciężaru kredytowania firm budowlanych ponoszą hurtownicy. W styczniu nie otrzymali oni na czas aż blisko 46 proc. wartości swoich należności! Jednak i producenci materiałów budowlanych muszą się liczyć z koniecznością dłuższego kredytowania swoich odbiorców. Wyniki poszczególnych grup producentów są różne. Np. producenci dachów, drzwi i okien, chemii budowlanej czy termoizolacji otrzymują w terminie średnio pomiędzy 60 a 70 proc. wartości swoich należności.
Liczba sądowych upadłości firm budowlanych:
2009 r. - 90,
2010 r. - 114,
2011 r. - 146.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Euler Hermes