Do Polski przyjeżdża coraz więcej specjalistów ze Wschodu. Ukraińcy, ale też Hindusi czy Chińczycy zapełniają lukę po polskich pracownikach, którzy wyemigrowali na Zachód. Szczególnie rośnie zapotrzebowanie na zagranicznych specjalistów w branżach związanych z nauką i techniką. Spada natomiast liczba wydawanych pozwoleń na pracę dla robotników niewykwalifikowanych.
Mówi: Zbigniew Wafflard, Ekspert
Firma: EastWestLink
Największy wzrost zatrudnienia cudzoziemców odnotowano w 2012 r. w branży IT i firmach prowadzących działalność naukową i techniczną.
– Jest to wzrost aż trzykrotny. Natomiast w przypadku firm z branży IT, ich zapotrzebowanie na specjalistów wzrosło o ponad 50 proc., co jest również znaczącym wzrostem i niejako sygnałem, że polskie firmy coraz częściej szukają specjalistów tego typu na dalszych rynkach pracy – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Zbigniew Wafflard, ekspert Agencji Pracy EastWestLink.
W 2012 roku wśród podmiotów prowadzących działalność naukową i techniczną odnotowano 943 oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców, a w IT – 460 takich oświadczeń.
Jak zauważa Wafflard, aż 90 proc. zagranicznych specjalistów pracujących w Polsce to obywatele Ukrainy. Polscy pracodawcy poszukują jednak pracowników także w krajach bardziej oddalonych od Polski, takich jak Filipiny, Indie, a także Chiny.
Powodem, dla którego polscy pracodawcy muszą szukać pracowników za wschodnią granicą, jest emigracja specjalistów z Polski na Zachód. Kadry brakuje szczególnie w branży IT i w przemyśle high-tech. Jednak również w innych branżach specjaliści i menadżerowie średniego i wyższego szczebla wybierają zachodnie rynki pracy. Motywacją jest przede wszystkim wyższe wynagrodzenie i lepsze warunki socjalne.
– Głównym kryterium jest tak naprawdę znalezienie specjalisty z odpowiednimi kwalifikacjami i w tym przypadku te luki kadrowe na polskim rynku nie są w stanie być zaspokojone w oparciu tylko o polskich specjalistów, stąd kierunkiem, który coraz częściej polscy pracodawcy wybierają, są właśnie rynki wschodnie – mówi Zbigniew Wafflard.
Przyjeżdżają głównie dla pieniędzy
Motywy, dla których do Polski chcą przyjechać specjaliści zza wschodniej granicy są identyczne z tymi, które pchają Polaków na Zachód – dużo lepsze niż w ojczyźnie warunki materialne.REKLAMA:
– Średnie wynagrodzenie na Ukrainie wynosi około tysiąca złotych w przeliczeniu na naszą walutę, stąd jest to nadal dla nich interesujący kierunek – mówi ekspert.
O ile jednak zagraniczni robotnicy niewykwalifikowani pracują w Polsce za niskie stawki, to na wyższych stanowiskach oczekują wynagrodzenia co najmniej na takim samym poziomie, co polscy specjaliści, albo nawet wyższym.
– W tym przypadku podobne wynagrodzenie otrzymują zarówno Polacy, jak i cudzoziemcy – wyjaśnia Wafflard.
W 2012 roku wydano polskim pracodawcom 39 144 dokumenty zezwalające na zatrudnienie obcokrajowca, co stanowi spadek o 4 proc. w porównaniu z 2011 rokiem (40 808 zezwoleń). Jednocześnie w ubiegłym roku zarejestrowano 243 736 tysięcy oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców, o 6 proc. mniej niż rok wcześniej. Oświadczenia te dotyczą obywateli pięciu państw Europy Wschodniej, m.in. Ukraińców, którzy są największą grupą cudzoziemców wśród pracowników w Polsce.
Zmniejszenie zapotrzebowania na niewykwalifikowanych pracowników z zagranicy jest widoczne szczególnie w branży rolnej. Spadek wspomnianych wyżej oświadczeń w 2012 r. w porównaniu z 2011 r. wyniósł tam aż 13 proc. Jednak podobna sytuacja panuje także w innych branżach. W budownictwie, w którym tradycyjnie zatrudniano Ukraińców i Białorusinów, również odnotowano w ubiegłym roku spadek ilości oświadczeń o zatrudnieniu obcokrajowców, który wyniósł 5 proc. Ilość wniosków w tej branży – 54 tysiące – stanowi jednak aż 25 proc. całości.
REKLAMA:
REKLAMA:
Źródło: Newseria